Königssee – bajeczne widoki, które powalają na kolana
Są takie miejsca na ziemi, w których czujesz się jak w raju. I wcale nie musi to być egzotyczny Dubaj z jego horrendalnymi cenami. Czy może być coś piękniejszego niż wysokie majestatyczne szczyty Alp, które odbijają się w nieskazitelnej tafli jeziora? Albo elektryzująca cisza, która poraża swoją głębią? A odbijające się od skalnych półek echo przenosi w bajkową krainę…
Tak, tak właśnie wygląda moja bajka.
Dla mnie ten mały skrawek ziemi jest sto razy lepszy niż przepych i luksus w niejednym kurorcie. Natura sama zaprojektowała to bajeczne bogactwo, które jest nie do podrobienia przez człowieka. Zapewniam Cię – na każdym kroku czekają na Ciebie kadry, które będziesz chciał albo uwiecznić albo zapamiętać na dłużej.
Königssee było dla nas tylko postojem w drodze do miejsca docelowego, ale samą miejscowość wybraliśmy nieprzypadkowo. I już teraz zdradzę Ci zakończenie – wszystko, co o tym miejscu czytałam i słyszałam – sprawdziło się w 100%! Jednak nie obyło się bez drobnej wpadki w naszym przypadku! Ale po kolei…
Czerwona koniczyna… na jeziorze
Swoją przygodę z jeziorem można zacząć od rejsu statkiem do przepięknego kościoła św. Bartłomieja (St. Bartholomä). Jest on niewątpliwie punktem, który trzeba zobaczyć i odwiedzić – od czasów romantyzmu inspiruje wielu malarzy.
Kościół został wybudowany w 1134 roku, natomiast w 1697 roku został rozbudowany i przebudowany w stylu barokowym na planie liścia koniczyny. Jego cechą charakterystyczną jest pięć kopuł przykrytych czerwonym dachem.
Od 1810 roku St. Bartholomä stało się jednym z ulubionych miejsc pobytu królów bawarskich, a dzisiaj organizowane są tam pielgrzymki. Wstęp do kościoła jest bezpłatny, ale za rejs statkiem trzeba zapłacić (a inaczej nie można się tam dostać).
Podaję od razu ceny, bo wiem, że ta informacja Was z pewnością zainteresuje.
Königssee > St. Bartholomä
– tam i z powrotem
– 20,00 €
Königssee > St. Bartholomä
– w jedną stronę
– 10,00 €
Aktualne ceny i inne rejsy podglądniesz pod tym linkiem.
Jeśli chcesz zabrać ze sobą psa, kaganiec jest obowiązkowy – bez względu na rasę i wielkość Twojego czworonoga.
Co oprócz rejsu?
Jeśli należysz do tych osób, które mają dobrą kondycję i szukają ruchu na świeżym powietrzu, znajdziesz tu liczne szlaki do górskich wędrówek (Wanderwege).
Możesz wyruszyć na Königsbachalm (1200 m) albo na Gotzenalm (1685 m). To bardzo popularna trasa, często wybierana przez turystów ze względu na fantastyczną panoramę, która rozpościera się na okoliczne szczyty. Tam znajduje się platforma widokowa Feuerpalfen (1700 metrów) z doskonałym widokiem na turkusowo połyskujące Königssee i czerwone kopuły St. Bartholomä.
Na uwagę zasługuje jeszcze kolejka gondolowa i wyciąg na górze Jenner zwany Jennerbahn. Widoki ze szczytu naprawdę zapierają dech w piersiach – przy pięknej pogodzie i dobrej przejrzystości powietrza rozciągają się przepiękne i malownicze widoki.
Nocleg na kocią… (tfu!) psią łapę
Samo miejsce, jak już wspominałam, jest atrakcyjne turystycznie, więc ma wiele do zaoferowania. Nie sposób wszystkiego zobaczyć za jednym razem. Byliśmy tam tylko przejazdem, ale z pewnością jeszcze wrócimy!
Nie powielaj naszego błędu: jak nigdy stwierdziliśmy, że w tak turystycznej okolicy, nie ma potrzeby wcześniejszej rezerwacji noclegu, bo jest tam mnóstwo hoteli i pensjonatów. Nic bardziej mylnego! Podjechaliśmy do kilkunastu miejsc i albo nie mieli żadnych wolnych pokoi, albo nie chcieli wynajmować pokoju tylko na jedną noc, albo nie można było nocować tam z psem, albo cena zwalała nas z nóg (ponad 300 euro za jedną noc dla dwóch dorosłych osób z trzymiesięcznym dzieckiem i psem to jednak naszym zdaniem duża przesada).
Ostatecznie uratował nas booking.com, bo tam w desperacji znaleźliśmy pokój spełniający nasze oczekiwania i czym prędzej się udaliśmy w to miejsce. Jednak jeszcze pół godziny czekaliśmy, aż ktoś pojawi się na recepcji. Łącznie trwało to ponad dwie godziny. Zatem możecie się domyślić, że z niemowlakiem na pokładzie nie było to najoptymalniejsze rozwiązanie 🙈
Koniec końców nasz hotel pozostawiał wiele do życzenia, m.in. pies nie mógł tam spać z nami w łóżku, nie mógł też sam zostać w pokoju, więc nawet na śniadanie musieliśmy go zabrać ze sobą. No i znalezienie czegoś poniżej 100 euro za noc w tej okolicy graniczy z cudem – nam się nie udało 😉 Pobytu w tym hotelu nie zaliczymy do najbardziej komfortowych w naszej podróżniczej historii, ale tamtejsze widoki wynagrodziły nam wszystko.
Przez przedłużone szukanie noclegu nie zobaczyliśmy też zbyt wiele, a na dodatek mieliśmy problem ze znalezieniem knajpy, która po 21 serwowała jeszcze ciepłe posiłki. Ostatecznie zakończyliśmy dzień pizzą (bardzo smaczną nota bene) i poszliśmy spać, bo kolejnego dnia z samego rana czekała nas dalsza część trasy.
Sprawdź też poprzedni wpis z serii „Zwiedzamy Niemcy” – Pomysł na krótki wakacyjny wypad w Niemczech – wizyta w Opel-Zoo.